Lubelszczyzna obfituje w skarby architektury i przyrody. Fascynuje swoim dziedzictwem różnych wyznań i kultur. To właśnie w tym regionie odnajdziemy tradycje katolickie, prawosławne, żydowskie a nawet tatarskie.
W tym regionie odnajdziemy turystycznie popularne miasta takie jak Kazimierz Dolny czy Zamość – miasta renesansowych zabytków. Stolicą regionu jest Lublin, który obecnie kojarzony jest jako miasto uniwersyteckie. To tutaj znajduje się Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II czy Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej. W Lublinie odnajdziemy Kaplicę Trójcy Świętej, która łączy zachodnią gotycką architekturę ze wschodnimi freskami bizantyńsko-ruskimi. Poprzez swoją formę staje się realną granicą pomiędzy zachodem a wschodem Europy.
Nie można zapomnieć o przyrodzie – to tutaj znajdują się dwa Parki Narodowe – Poleski i Roztoczański. Na terenie województwa lubelskiego odnajdziemy największą liczbę Parków Krajobrazowych, bo aż 17. W okolicach Kazimierza Dolnego znajduje się Kraina Wąwozów Lessowych, gdzie odnajdziemy największą gęstość wąwozów z całej Europy. Wędrówka szlakami miejscami ma iście górski charakter.
Lubelszczyzna to region idealny na weekendowe wycieczki, gdzie aktywne podziwianie przyrody połączyć można z wytchnieniem od codziennego zgiełku. Jeżeli chcemy w pełni poznać region, wyjazd powinien być nieco dłuższy.
Jeżeli Twoje biuro podróży lub biuro turystyczne chciałoby odwiedzić lubelskie zakątki z chęcią pomogę, podpowiem. Jeżeli potrzebujesz przewodnika po Lublinie to zapraszam do kontaktu mailowego.
❄️Za oknem śnieg, więc Zamość w letniej odsłonie. ---Do Zamościa trafiałem dziesiątki razy. Zawsze w biegu, zawsze jako pilot wycieczek, na kilka godzin, z odhaczaniem punktów i patrzeniem na miasto bardziej oczami turystów niż własnymi. I dopiero minionego lata wydarzyło się coś pozornie zwyczajnego, a dla mnie zupełnie nowego: zostałem tam na noc.Od pierwszych chwil miałem wrażenie, że chodzę po mieście, które niby znam, a jednak nie do końca. Bez pośpiechu skręcałem w boczne zaułki, zaglądałem w zielone od bluszczu podwórka, przechodziłem pod arkadami prowadzącymi poza mury. Tam odkryłem park — prosty, zielony, a jednak zaskakująco piękny w swojej codzienności. Ktoś powie: To tylko Zamość... Ale właśnie w tej zwyczajności było coś niezwykłego.W ciągu dnia Rynek jest jak scena: turyści fotografują kamieniczki, kelnerzy balansują tacami, a renesansowe fasady grają w słońcu swoje najlepiej znane role. Tak widziałem Zamość przez lata. Dopiero wieczorem kurtyna delikatnie opada. Tłum rozchodzi się, światła gasną jedno po drugim, a miasto — to prawdziwe, niepozowane — wraca w ręce mieszkańców. Na podwórkach pojawiają się ludzie wracający z zakupów, ktoś wyprowadza psa, ktoś inny przysiada pod oknem, bo tu przecież jest jego dom.Zrozumiałem wtedy, że największą niezwykłością Zamościa nie są same kamienice, nawet te najsłynniejsze, misternie zdobione. Niezwykłość polega na tym, że za ich fasadami toczy się zwykłe życie. Że ktoś codziennie wychyla się z okna i widzi renesansowe arcydzieło, a mimo to wciąż potrafi nazywać je po prostu swoim rynkiem, swoją ulicą, swoim Domem — z dużej litery i z małej zarazem.W innych miastach tej wielkości jak Zamość centrum po południu pustoszeje, jakby gaszono światło po ostatnim akcie. W Zamościu jest inaczej. Gdy turyści odjeżdżają, zaczyna się życie, którego w ciągu dnia niemal nikt nie zauważa.Dlatego, warto tu zostać choć jedną noc. Najlepiej w tygodniu, z dala od weekendowego zgiełku. Dać sobie czas, by zobaczyć drugą twarz miasta. A może właśnie tę pierwszą, najprawdziwszą. ... Zobacz więcejZobacz mniej