Na początku listopada cmentarze rozświetlają się tysiącami świateł. W ciszy i zadumie wspominamy tych, którzy odeszli. 1 listopada, myślimy o świętych i o wszystkich, którzy żyli dobrem. 2 listopada, w Zaduszki, modlimy się za dusze zmarłych, by zaznały pokoju. To dni pełne refleksji, wspomnień i miłości, która trwa mimo upływu czasu.
Na zdjęciu krzyż upamiętniający lubelskiego poetę na cmentarzu przy ulicy Lipowej. Józef Czechowicz zginął w swoim rodzinnym Lublinie — mieście, które tak często gościło w jego wierszach. Zginął 9 września 1939 roku od bomby, w samym sercu miasta. Miasta, które kochał i o którym opowiadał w poezji. Poeta został najprawdopodobniej pochowany w zbiorowej mogile, w kwaterze poległych w 1939 roku.
Lublin został — z jego wierszami, z jego cieniem na brukach, z echem poetyckiego głosu, który mówił o śmierci jak o śnie.
A on — zasnął w tym śnie na zawsze, wśród ulic, o których sam opowiada w wierszach.
